Oto ranking najlepszych Zakładów Fotograficznych w Gorlicach w 2023 r. wybranych z 74 firm w Oferteo. Średnia ocena, jaką uzyskali Specjaliści od Fotografii to 5.00 na podstawie 524 opinii. Porównaj oferty na sesje zdjęciowe – bezpłatnie i niezobowiązująco! 1. Magdalena Błachuta Fotografia. Jak oceniła Witek podczas spotkania w sali gorlickiego "Sokoła", w Ukrainie dochodzi do zbrodni ludobójstwa. Przypomniała, że polski parlament przyjął pięć uchwał dotyczących rosyjskiej agresji w tym państwie. "W tym jedna z nich określa wyraźnie, że to, co się tam dzieje, nazywamy wprost zbrodnią wojenną, zbrodnią ludobójstwa i domagamy się powołanie międzynarodowej komisji do zbadania tych zbrodni, ich osądzenia i ukarania winnych" - wskazała Witek. "To się powinno dziać już teraz natychmiast, oni wszyscy powinni odpowiedzieć za te zbrodnie" - podkreśliła. "Polacy stanęli na wysokości zadania" Marszałek Sejmu oceniła, że Polacy w czasie rosyjskiej agresji "stanęli na wysokości zadania i zadziwili cały świat". "Myślę, że sami siebie też trochę zadziwiliśmy, że potrafiliśmy i nadal potrafimy w taki sposób pomóc – w sposób żywiołowy, z czystego serca. Zarówno obywatele, jak i władze rządowe i samorządowe, instytucje pozarządowe, kościoły włączyły się w tę akcję pomocy uciekającym przed wojną" - wskazywała marszałek Sejmu. Przestrzegła, że "im dalej od Polski na zachód, tym mniejsza wiedza o wojnie". "Wiedzą, że jest okrutna, ale oni szczegółów nie znają, czasami nie są nawet nimi zainteresowani. Oni żyją swoim życiem" - mówiła. "O tej wojnie nie wolno zapomnieć, nie wolno się do niej przyzwyczaić, dlatego że Putin nie poprzestanie na Ukrainie - on to oficjalnie mówi, my to czytamy w dokumentach, które na ich stronach są ogłaszanie. Już nawet nie państwa bałtyckie tylko w pierwszej kolejności jest Polska. My jesteśmy krajem frontowym, bezpośrednio graniczymy z Ukrainą i my wiemy, co to jest sowiecka okupacja i sowieckie okrucieństwo" - podkreśliła. Według marszałek Sejmu winę za wojnę i okrucieństwa z nią związane ponosi nie tylko przywódca Rosji i jego współpracownicy, ale cały naród rosyjski, który to akceptuje. "Dzisiaj Ukraińcy walczą nie tylko za siebie, za swoje państwo, ale walczą także za nas Polaków, bo my jesteśmy następni" - zaznaczyła. Skutki agresji Rosji Konsekwencją wojny w Ukrainie – oceniła marszałek - jest kryzys gospodarczy, który uderza nie tylko w Polskę, ale w cały świat. Według niej najgroźniejsze obecnie jest widmo głodu, szczególnie w krajach afrykańskich, bo może spowodować falę nielegalnej migracji do Europy, w tym do Polski. "Żeby temu przeciwdziałać my podejmujemy wszelkie działania, żeby do takiej sytuacji nie doszło. Polska stała się wielkim hubem, spichlerzem, gdzie magazynuje się pomoc humanitarną. Polska jest też korytarzem, którym idzie pomoc humanitarna, ale także pomoc wojskowa, oraz wsparcie polityczne i dyplomatyczne" - dodała. Marszałek Sejmu zapewniła, że rząd premiera Mateusza Morawieckiego "stara się zrobić wszystko, żeby tę trudną sytuację mogli przejść". W tym kontekście wymieniła rosnącą inflację, która – zaznaczyła – została wywołana wojną. "Staramy się robić wszystko żeby tę inflację opanować" - mówiła Witek i podkreśliła, że mimo trudnej sytuacji nie zrezygnowano z żadnego programu społecznego. "Żaden rząd wcześniej nie miał tak trudnej sytuacji, jaką mamy my – najpierw pandemia, potem mieliśmy atak i wojnę hybrydowa na granicy polsko-białoruskiej, teraz mamy wojnę na Ukrainie i jej konsekwencje, w tym wysoką inflację na całym świecie" - tłumaczyła Witek. Zapowiedziała podjęcie szeregu kolejnych ustaw mających na celu osłonę obywateli, w tym szczególnie osób starszych i rodzin wielodzietnych. Źródło: PAP, Nie żyje Wanda Półtawska, wieloletnia przyjaciółka Jana Pawła II - RMF24.pl - Zmarła Wanda Półtawska – przyjaciółka Karola Wojtyły, a potem Jana Pawła II. Informację o jej śmierci Te wakacje Joanna Górska zapamięta na zawsze, bo to właśnie podczas wyjazdu na wyspy Polinezji Francuskiej, ukochany dziennikarki postanowił poprosić ją o rękę. "Mamy jeden cel razem się zestarzeć" Joanna Górska regularnie prowadzi media społecznościowe i chętnie dzieli się z obserwatorami swoim życiem prywatnym. Obecnie dziennikarka wypoczywa podczas wakacjach na wyspach Polinezji Francuskiej. Przepiękne krajobrazy robią wrażenie, jednak jedno zdjęcie wzbudziło największą sensację wśród fanów Górskiej. Okazuje się, że partner Joanny, Robert Szulc, postanowił wykorzystać pobyt na rajskiej wyspie i oświadczyć się ukochanej w towarzystwie bajkowych widoków. Pod postem pojawiło się morze gratulacji od zachwyconych fanów dziennikarki! Będzie ciężko... Pani przecież się nie starzeje I tak trzymać Pani Joanno i wiem ze tak będzie ślicznie jak zawsze Pani wygląda udanych Wakacji Państwu życzę Gratulacje! No i to będzie Wasza najpiękniejsza podróż- razem przez życie. Wspaniały cel! Gratulujemy serdecznie i życzymy wszystkiego co najpiękniejsze Czadowo gratulacje! Cudownie kochani Joanna Górska Joanna Górska karierę dziennikarską rozpoczynała w lokalnych mediach, pracowała między innymi w „Radiu Wa-Ma” w Mrągowie, a także „Gazecie Mrągowskiej” oraz „Gazecie Olsztyńskiej”. W 2005 roku była prezenterką w TVP Olsztyn, a następnie pojawiła się w roli prowadzącej „Wiadomości” w TVP 1. Od 2011 roku związana jest z telewizją Polsat News gdzie wydawcą i gospodynią "Informacji", a także programu "Nowy dzień". Prywatnie Górska związana jest z Robertem Szulcem, podróżnikiem i biznesmenem. Dziennikarka ma synka Kacpra. W 2017 roku zdiagnozowano u niej raka piersi. Przeszłam 16 wlewów chemii, operację oszczędzającą i 25 naświetleń radioterapii. Leczenie zakończyłam 27 kwietnia 2018 roku. Obecnie jestem w remisji - napisała niedawno na Instagramie. Podziel się. 13 września 2023 odeszła nasza redakcyjna koleżanka Justyna Miarecka. Miała 32 lata. Nie możemy uwierzyć, że nie ma Jej już wśród nas. Nie żyje Justyna Miarecka.

W Prokuraturze Rejonowej w Gorlicach zakończyło się przesłuchanie 46-letniego mężczyzny podejrzanego o dwukrotny gwałt na 13-letniej córce jego partnerki. Mężczyzna usłyszał zarzut dwukrotnego popełnienia tej zbrodni. Prokurator wnioskuje o areszt tymczasowy dla mężczyzny. Ten nie przyznaje się jednak do Tragedia w BukowinieDo dramatu, które przeżyło dziecko, doszło w bloku jednego z gorlickich osiedli. - Dziewczynka była chora i przebywała z konkubentem matki w mieszkaniu, podczas kiedy matka była w pracy - mówi Tadeusz Cebo, prokurator Prokuratury Rejonowej w wówczas, 7 i 10 lutego, mężczyzna miał zgwałcić dziewczynkę. Ta jednak o pierwszej sytuacji nie przyznała się matce. Dopiero w miniony poniedziałek, gdy mężczyzna znów dopuścił się zbrodni na dziecku, matka dowiedziała się o wszystkim i natychmiast poinformowała o sprawie którzy dotarli na miejsce zdarzenie w poniedziałek wieczorem mieli problem, by porozumieć się z 46-latkiem. Co więcej, musieli go przenieść z łóżka do samochodu służbowego. 46-latek był bowiem kompletnie pijany. Okazało się, że ma blisko 4 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Niepijący od kilku lat alkoholik był obecnie w ponad miesięcznym dziecka nie był obcy. Z matką dziewczynki był bowiem od kilku już lat, choć w Gorlicach przebywał okresowo, ze względu na pracę za spędził dwie noce w areszcie, dopiero w środę był przesłuchiwany, podobnie jak dziewczynka, która wcześniej przeszła badanie O postawieniu zarzutów dwukrotnego gwałtu i tym samym złożeniu wniosku o areszt tymczasowy zdecydowało właśnie przesłuchanie dziecka - mówi prokurator nie przyznaje się do winy. Za zbrodnię o którą jest podejrzany, czyli gwałt na osobie do 15. roku życia, grozi mu od trzech do 15 lat pozbawienia wolności. To groźni przestępcy! Lista Polaków poszukiwanych przez Inte... Gorlice. Stary szpital zmienia swoje obliczeAlbum „Kolej na Stary Dworzec”, czyli doprawiona historiaTu niemal codziennie jest małe Boże Narodzenie ZDJĘCIAZakonnik miał wysyłać ministrantowi pornograficzne zdjęciaKlęczany. Gmina wydała milion złotych. Mają przedszkoleGorlice. Adam P. skazany za łapówkarstwoPolecane ofertyMateriały promocyjne partnera

W wieku 84 lat zmarła Danuta Jędryczka, honorowy członek cechu rzemiosł i przedsiębiorczości w Gorlicach. W czasie swojej pracy zawodowej wychowała całe pokolenia. Pogrzeb odbędzie się w sobotę w gorlickiej bazylice.

Przejdź do zawartości Czasopismo kulturalno-społeczne O NASPROFILREDAKCJAAUTORZYTEKSTYFOTOGRAFIEMULTIMEDIAWYDAWCAWSPÓŁPRACAWSKAZÓWKI DLA AUTORÓWWYŚLIJ TEKST/ZDJĘCIE/FILMCALL FOR PAPERSKONTAKTARCHIWUMREKLAMAOFERTAKONTAKTREDAKCJAREKLAMA/PATRONATWYDAWCA Strona główna/Rozmowa z Joanną Polak o współczesnej animacji artystycznej i filmoterapiiRozmowa z Joanną Polak o współczesnej animacji artystycznej i filmoterapiiKatarzyna Porczak: Joasiu, rozpoczynając swoją pracę w Lublinie weszłaś na zupełnie świeży grunt. Niedawno powstała pracownia multimedialna na Wydziale Artystycznym, dopiero teraz można powiedzieć, że zaczyna się ona rozwijać, iść w jakimś kierunku. Jaki jest lubelski rynek animacji? Joanna Polak: Nie ma czegoś takiego jak lubelski rynek. Po maturze w lubelskim Liceum Plastycznym przytrafiło się tobie dużo fajnych rzeczy: poznańska ASP, wyjazdy zagraniczne, udział w wielu festiwalach – i nagle lądujesz znowu w Lublinie, dostajesz pracę asystenta na UMCS-ie. Jak z tej perspektywy oceniasz lubelską rzeczywistość? Jako dość specyficzną. Wiec jak sobie tutaj radzisz? Dla mnie najważniejsze jest zrobienie filmu. Zawsze lubiłam Jean Miró, i jeżeli chodzi o malarstwo jest on dla mnie absolutnym autorytetem. Dopiero kiedy przestudiowałam jego biografię zrozumiałam jego przekaz. Był artystą strasznie wyalienowanym, malował obrazy, robił plakaty, ale stronił od tej całej awangardy, i może dlatego jego sztuki nie da się do końca zaszufladkować. Myślę, że tak właśnie czuje sie twórca animacji, w prawie czterystutysięcznym mieście, w którym chcą zlikwidować radio i telewizję. Porozmawiajmy więc o doświadczeniu ASP w Poznaniu. Kto wywarł największy wpływ na twoja osobę? Moim mentorem był Kazimierz Urbański, promotorem Jacek Adamczak. Są to dwie osoby, które miały na mnie największy wpływ. Oprócz nich – Józef Mrozek, Zbyszko Melosik… Na moim roku studiowały cztery osoby, czyli na jednego studenta przypadało jakieś dwa i pół profesora. Przebywanie z osobami, które już funkcjonują na rynku sztuki obliguje do tego, że nie możesz sobie pozwolić na pokazanie projektów niedopracowanych. A teraz, gdy sama jesteś nauczycielem akademickim i pracujesz ze studentami, czy udaje ci się im oddawać to, co tobie dali inni? Absolutnie nie porównuję się z moimi nauczycielami, z ich niesamowitym doświadczeniem. Kazimierz Urbański, który uczył mojego profesora Jacka Adamczaka, wykształcił dziewięćdziesiąt procent polskich animatorów, późniejszych wykładowców animacji w Łodzi, Poznaniu, Warszawie i Krakowie. Jest więc takim guru animacji, często przypomina mi się to, co mi przekazał, posługuję się jego opiniami. Jaka jest różnica między realizacjami filmu reklamowego a filmu typowo artystycznego? Skończyłam liceum, które dało mi zawód grafika reklamowego, i przez długi czas pracowałam w tym zawodzie. Dzięki temu przez wiele lat miałam możliwość obserwacji rynku reklamy. Wiedza z zakresu „grafiki komercyjnej” okazała się być bardzo przydatna do tego, aby z jednej strony nauczyć się rozdzielać sztukę od komercji, a z drugiej posługiwać się niektórymi zdobyczami reklamy takimi jak na przykład bodźce podprogowe w filmie czy videoinstalacji. Jeżeli masz do przekazania jakąś ideę, to nie ma znaczenia za pomocą jakich środków ją wyrażasz, grafiką czy sztuką performance. Twoje filmy z pozoru mogą się wydawać lekkie, ponieważ animacja dociera do widza w bardzo prosty sposób. Czy mają jakieś przesłanie? Tak, chociaż niektóre osoby mają mi za złe, że jest ono czasami głęboko ukryte, albo inne niż wskazują pozory. Jak myślisz, dlaczego tak jest? Odbiorcy mają bardzo różne zachowania. Ja uwielbiam (można by to nazwać dewiacją zawodową) obserwować ludzi, którzy oglądają moje filmy. Zazwyczaj na początku ktoś dostrzega dosyć lekki rysunek, animację i treść, temat, który jest popularny. Ale w pewnym momencie mogą czuć się oszukani, gdyż zauważają, że za tymi z pozoru łagodnymi aspektami kryją się głębsze, niepokojące treści. Moim zdaniem właśnie na tym polega twój reżyserski spryt. Czy Twoje filmy są skierowane do wszystkich, czy każdy odbiorca odnajdzie w nich coś dla siebie i zrozumie przekaz? Tak, taka jest właśnie zaleta animacji. Czy spotykałaś się z opiniami, że ta dziedzina sztuki jest zbyt popularna, że jest gorsza, bo jest tak medialna? Pomimo swojego medialnego kontekstu animacja jest w dalszym ciągu wąską specjalizacją. Nikogo nie zmuszam do oglądania moich filmów, i tak jak w przypadku reklamy zakładam możliwość odrzucenia przez odbiorcę. Moja dziedzina sztuki jako jedyna daje mi tak pełną możliwość wyrażenia idei za pomocą obrazu, dźwięku i ruchu. Aspekty popularności czy niszowości są dla mnie drugorzędne. Pierwszy twój świadomy film, w którym w pełni wykorzystałaś opanowany warsztat i poczułaś się w nim bezpiecznie? Z mojego punktu widzenia animacja nie różni się wiele od malarstwa. To nie jest dziedzina, której można się nauczyć w ciągu pięciu lat studiów. Być może, gdy będę miała za sobą dorobek 50-letniej pracy twórczej, będę mogła powiedzieć, że opanowałam do końca tą technikę. Uważam że animator musi uczyć sie całe życie i to właśnie mnie pociąga, ten superszybki rozwój mediów, ciągły element zaskoczenia. O czym opowiadają twoje realizację filmowe? Idąc na studia wiedziałam, że chcę działać w dwóch nurtach. Jednym z nich jest nurt animacji dziecięcej, moim zdaniem jedna z najtrudniejszych dziedzin w animacji, do której trzeba dojrzeć, ponieważ filmy realizowane dla dzieci są oceniane najsurowiej – przez nie same. Drugi – to tematy społeczne. Nawet gdy realizuję tak zwany w dzisiejszych czasach ideo art (sztukę eksperymentalną) to zawsze zawieram tam jakąś treść. Zresztą w każdym z nowych filmów zawieram jakiś element z poprzednich. To tak, jakbym niezależnie od techniki (wycinanki, rysunku, 2D…) cały czas robiła jeden film. Zrealizowałam cztery filmy na temat alkoholizmu. Tematem tym zajęłam się inaczej, bardziej dogłębnie dopiero podczas pracy nad dyplomem. Sam temat był efektem pięcioletniej obserwacji ludzi chodzących pod moimi oknami, zbieraczy złomu, kloszardów, alkoholików. Pokazałam je, nie bez obaw, do oceny psychoanalitykom – Aleksandrowi Czopowi, działającemu w Przychodni Uzależnień w Lublinie, oraz profesorowi z Zakładu Zamkniętego w Kościanie. Ocenili je pozytywnie, dzięki temu filmy te mogą służyć w filmoterapii, którą obecnie staram się zgłębiać. Czy możesz bardziej przybliżyć ten temat? Obecnie współpracuję z terapeutą Aleksandrem Czopem, który jest moim przewodnikiem po świecie psychoterapii. Dzięki niemu i grupom AA materiały, które ściągam na temat filmoterapii ze Stanów Zjednoczonych (przy braku jakichkolwiek polskich opracowań) nabierają realnego kontekstu. Staram się być reżyserem tworzącym dla określonej grupy odbiorców, którzy mają konkretne potrzeby psychoterapeutyczne, aby moje filmy mogły być wykorzystane w terapii. Teraz powstaje film przeznaczony do terapii w zaburzeniach łaknienia, jak również dla osób, które szukają własnej drogi życiowej. Będzie oglądany nie tylko w grupach terapeutycznych ale i przez przeciętnego odbiorcę, ze względu na uniwersalny przekaz. Wyzwaniem będzie zbudowanie całej dramaturgii, która pozwoli zagłębić się w poruszony problem tym osobom, których on dotyczy, ale jednocześnie nie uderzy pozostałą część widowni. Czy nie myślałaś aby inaczej wykorzystać doświadczenie z psychoterapii, np. w performance? Nie. Moja współpraca ma charakter niezobowiązujący. Ja im coś daję, oni oglądając filmy mogą, ale wcale nie muszą z takiej projekcji wynieść coś dla siebie. Nie wykorzystuję tych ludzi, a czy oni wykorzystają to jako pomoc dla siebie, to już kwestia terapeuty. A co oni dają tobie? Pozbywam się wyrzutów sumienia, takich jak na przykład tworzenie tzw. „sztuki dla sztuki”. Mam satysfakcję, że mogę komuś pomóc, za darmo pokazując mu filmy, które często funkcjonują tylko w obiegu festiwalowym. Nie chcę robić sztuki o niczym. Owszem jest ona fajna na pięć minut, prowokuje do chwilowej refleksji. Ale, jeśli już poświęcasz filmowi dwa lata, to trudno jest robić go dla wąskiej grupy odbiorców, która i tak nic z tego nie wyniesie. Film zazwyczaj oglądamy kilka minut. Ludzie często nie mają świadomości tego, jak wygląda proces twórczy, ile pracy, czasu i energii jest w to włożone. Możesz coś więcej o tym powiedzieć? Aby zniechęcić? (śmiech) Nie zniechęcać, ale uświadomić, że na parę minut składa się naprawdę długi twórczy proces. Oczywiście, można wziąć telefon komórkowy, nakręcić parę minut materiału i będzie on „fajny”. Problem w tym, że profesjonalny rynek rządzi się trochę innymi prawami. Kiedy zaczynasz się poruszać w tej dziedzinie sztuki, zagłębiasz się w to, praca nad najkrótszymi filmami, 30-40 sekundówkami, może trwać 3-4 miesiące, ale i 2-3 lata. Na tym polega różnica pomiędzy ludźmi, którzy robią coś z niczego, a tymi, którzy tkwią w tym profesjonalnie. Jakie możliwości techniczne są dziś dostępne w animacji? Podczas pięciu lat studiów miałam to szczęście, że przeszłam przez pracę ze zdobyczami techniki zeszłego wieku: kamera z taśmą 35 mm, VHS, HI8, potem MiniDV, BetaCam, montaż ręczny, montaż liniowy, aż po montaż cyfrowy. Moi profesorowie pracowali w starych technikach ucząc nas na początku na taśmie 35 mm – tak zwanej prawdziwej. Właśnie wtedy, patrząc na niewielki ekranik stołu montażowego, zaraziłam się magią kina. Fascynujące światło bijące od moich pierwszych filmów realizowanych w czarnej soli (uczelnia nie wywoływała pozytywów) pamiętam do dziś. Obecnie możliwości techniki są ogromne. Sama montuję za pomocą programów komputerowych i rysuję na tablecie LCD. Używam jednak tych współczesnych rejestratorów wyłącznie jako narzędzi. Jestem za świadomością w sztuce. Jeśli chce się coś robić dobrze, to trzeba być świadomym tego, ile jeszcze brakuje do efektu końcowego, który chciałoby się osiągnąć. Jak wygląda środowisko animatorów w Polsce? Czy utrzymujecie kontakty, wymieniacie się doświadczeniami? Mimo że działamy w świecie mediów i te media są obecne, jednak czuję się jak na bezludnej wyspie, ponieważ dziedzina sztuki, która w tym momencie uprawiam, czyli wycinanka komputerowa, jest tak wąską specjalizacją. Ostatnio na forum znalazłam człowieka, który korzysta z tych samych narzędzi co ja, ale zajmuje się entomologią. Czasami więc potrzebuję rozmowy z entomologiem by rzeczywiście poczuć się w temacie. A czy możesz o tej technice więcej powiedzieć czytelnikom? Dlaczego akurat ją wybrałaś? Bo to było samobójstwo (śmiech) Lubisz wyzwania? Wina leży po stronie profesora Urbańskiego (śmiech). Pokazując mi technikę wycinanki nie był świadomy, jaki wywrze na mnie wpływ. Zobaczyłam nagle, że papier, który jest tak cudownie sensualnie dotykalny, który ma piękną strukturę, który w powiększeniu pod kamerą jest jeszcze ciekawszy, jest tworzywem, z którego mogę zrobić wszystko. Ruch natomiast w wycinance, przez swoją skrótowość jest idealnym do oddawania symboliki przekazu. Zatrzymałam się więc na tej technice, starając się ją zgłębiać, łączyć z komputerem (stad konieczność wymyślenia przeze mnie nowej nazwy – wycinanki komputerowej), wyciągnąć z niej jak najwięcej… W pracy artysty zawsze w końcu dochodzi się do momentu pokazania własnej twórczości, zazwyczaj jest to wernisaż gdzie artysta ma możliwość spotkania z odbiorcą. Jak to się odbywa w dziedzinie animacji? Jakimi sposobami docierasz do odbiorcy, wyłączając wspomnianą już filmoterapię? Moje filmy istnieją głównie na festiwalach, na Etiudzie, czyli Krakowskim Festiwalu Animowanych Filmów Studenckich. Mój film pt: „Garbus” zakwalifikował się na festiwale w Durbanie, Rio de Janeiro, wygrał też festiwal w Philadelphii. W Lublinie miałam też możliwość wystawienia w BWA, gdzie przy okazji wystaw zbiorowych Andrzej Mroczek i Jolanta Męderowicz odważyli się pokazać dwa moje filmy eksperymentalne. Nie jest to rynek łatwy, ponieważ ludzie nie rozumieją, że można przyjść zobaczyć film, i po piętnastu minutach jest to już koniec wystawy. Chociaż obserwując widzów oglądających moje videoinstalacje symultaniczne, gdzie człowiek jest podświadomie zmuszany do ciągłego obserwowania obrazu na wielu ekranach, widziałam duże zainteresowanie i potrzebę takiego typu prezentacji. Jak wygląda środowisko kobiet, jeśli chodzi o animację w Polsce? Na pewno jest dużo mniejsze niż środowisko czynnie działających reżyserów – mężczyzn. Kobiety, które dożyły emerytury w tym zawodzie są raczej wyjątkami. Jednak dzięki temu, że od naszej płci wymaga się dużo więcej w tym środowisku, od starszych pań reżyser czuje się tą tajemniczą siłę. Takim przykładem dla mnie jest Pani Zofia Ołdak. Miałam okazję poznać ją na jednym festiwalu i zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Ta osoba ma ogromną moc, ona jest takim reżyserem który potrafi w rozmowie wskazać na pewne wątki. To niesamowite, bo rzadko się zdarza taka cecha u mężczyzn, aby mieli takie przebicie, byli tak rozpoznawalni. Opracowanie: Katarzyna Porczak, Grzegorz Kondrasiuk Joanna Polak Katarzyna Porczak Kultura Enter 2008/11 nr 04 Joanna Polak KULTURA ENTER 2021 | PISMO WYDAWANE OD 2008 Ciasteczka Tracking Cookies Witryny zewnętrzne YouTube Vimeo SoundCloud Facebook Flickr Twitter Google Maps Polityka prywatności Nasza strona korzysta z plików cookie ("ciasteczek") aby zapewnić Państwu jak najlepsze doświadczenie podczas przeglądania naszej strony. Wśrod plików cookie wyróżniamy ciasteczka niezbędne, które są przechowywane w Państwa przeglądarce ponieważ wymagane są do poprawnego działania podstawowych funkcji strony. Stosujemy także pliki cookies pochodzące od stron trzecich, które pomagają nam analizować i rozumieć, jak korzystają Państwo z naszej strony. Te ciasteczka będą przechowywane w Państwa przeglądarkach tylko za Państwa zgodą. Można tą opcję wyłączyć. Rezygnacja z niektórych z tych plików cookie może jednak mieć wpływ na wygodę przeglądania. Polityka prywatności

Tragedia na plaży w Julianadorp, nad Morzem Północnym w Holandii. Nie żyje 37-letni obywatel Polski, który rzucił się na ratunek dzieciom.
30 wrz 20 13:08 Ten tekst przeczytasz w mniej niż minutę Makabrycznego odkrycia dokonano w okolicy starego dworca kolejowego w małopolskich Gorlicach. Znaleziono zwłoki młodego mężczyzny. Policja próbuje go zidentyfikować. O całej sprawie poinformowała Gazeta Gorlicka. Foto: Okolice dworca kolejowego w Gorlicach Zwłoki 17-latka znaleziono w poniedziałkowy poranek przy starym dworcu kolejowym Gorlicach. Przypadkowo przechodzący tamtędy spacerowicz zauważył ciało. Śledczy starają się ustalić jakieś ślady, które mogłyby pomóc w zidentyfikowaniu tożsamości chłopca. Policjanci zbadają również okoliczności i bezpośrednią przyczynę śmierci dziecka. Prokurator wstępnie wykluczył udział osób trzecich. Ciało 17-latka zostało zabezpieczone i w najbliższym czasie ma zostać przeprowadzona sekcja zwłok. Źródło: Gazeta Gorlicka (kp) Data utworzenia: 30 września 2020 13:08 To również Cię zainteresuje Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Znajdziecie je tutaj.
Na stronie Urzędu Gminy Gorlice pojawił się link do ankiety, w której mieszkańcy mogą wyrazić swoją opinię i zgłosić swoje uwagi dotyczące jakości życia w gminie Gorlice. Są też pytania o kierunek rozwoju gminy i priorytetowe działania, na których powinni skupić się włodarze.
W środę 30października 2019 roku małopolski sejmik wybierze swojego nowego przewodniczącego. Być może powoła także nowego członka Zarządu Województwa. Niewykluczone, że nastąpi również zmiana na stanowisku wojewody Trzy SzybkieRadni PiS, którzy podejmą decyzje personalne dotyczące przewodniczącego sejmiku i członka Zarządu Województwa, dopiero przed samą środową sesją poznają nazwiska kandydatów na te Oficjalnie nic nie wiemy, nikt z nami nie rozmawia. Sprawa nominacji na przewodniczącego sejmiku i zwolnione miejsce w Zarządzie Województwa rozgrywa się w Warszawie, my mamy tylko odpowiednio zagłosować - przyznaje jeden z sejmikowych radnych PiS. Od innego małopolskiego polityka tej partii słyszymy, że brak oficjalnego przedstawienia nazwisk może wynikać z tego, że są oni elementem szerszej układanki - zarówno roszad w rządzie, jak i w innych nazwiskJedno jest pewne - jutro sejmik wybierze nowego przewodniczącego. Dotychczasowy - Rafał Bochenek - będzie posłem i zrezygnował z mandatu radnego. Naturalnymi jego następcami wydają się obecni wiceprzewodniczący sejmiku - Iwona Gibas i Wojciech Grzeszek. Działacze PiS mówią również o Marcie Mordarskiej, ale nie potrafią powiedzieć, na kogo postawią władze partii. Także dlatego, że radna Mordarska pojawia się też w gronie osób typowanych do Zarządu Województwa za Annę Pieczarkę, która przechodzi do do tego zwolnionego miejsca jest znacznie więcej, bo osoba, która je zajmie, nie musi być radnym sejmiku. Dlatego pojawiają się spekulacje, że członkiem Zarządu Województwa może zostać była posłanka Barbara Bubula, która tym razem nie uzyskała reelekcji, a swoją karierę polityczną zaczynała od samorządu - była radną Krakowa i członkiem Zarządu Miasta wojewody?To zresztą niejedyny były poseł, o którym mówi się w kontekście zmian personalnych na najważniejszych stanowiskach w Małopolsce. Były poseł z okręgu nowosądeckiego Józef Leśniak, któremu też wybory się nie udały, może zostać nowym wojewodą małopolskim. Przynajmniej tak typuje portal To o tyle prawdopodobne, że Józef Leśniak ma poparcie europosła Tomasza Poręby, który ma ogromne wpływy w centrali PiS - tłumaczy nam sądecki działacz PiS, choć sam nie wierzy, by Leśniak został wojewodą. Już prędzej może być typowany na wicewojewodę, albo ujawnienie tego nazwiska jest klasycznym spaleniem kandydata (wykluczy go z walki o stanowisko). Przegrana w wyborach nie jest przeszkodą - obecny wojewoda cztery lata temu do Sejmu się nie dostał, po czym został wicewojewodą, a po dymisji Józefa Pilcha - sprawą jest sama dymisja Ćwika. Na wspomnianym już portalu można znaleźć publikacje o tym, że wojewoda „mógł mieć w urzędzie kochankę, do której miał pisać pikantne mejle, a swoje stanowisko miał wykorzystywać, aby spędzać ze swoją podwładną jak najwięcej czasu na szkoleniach i w delegacjach”. Na naszą prośbę o odniesienie się do tych rewelacji rzeczniczka wojewody dr Joanna Paździo odpisała, że do spekulacji na temat dymisji nie będzie się odnosić, zaś „historia o romansie z urzędniczką została wymyślona”, a „e-maile, na które powołuje się portal, zostały sfałszowane: ich autorem nie jest Piotr Ćwik”.PiS nie jest monolitemTyle że domniemany skandal obyczajowy to nie jedyny kłopot obecnego wojewody. Jego przeciwnicy, a takich nie brakuje w PiS, zarzucają mu, że nie radzi sobie z podejmowaniem decyzji. Takie opinie to efekt wewnętrznych sporów w wojewody oficjalnie rozstrzygnie się po powołaniu nowego rządu. Po 12 listopada premier albo ponownie powoła Piotra Ćwika jako przedstawiciela rządu w Małopolsce, albo wskaże kogoś ta pokaże, kto wygrał wewnętrzne starcie w PiS. - Jeśli Piotr Ćwik się utrzyma, będzie to oznaczać, że duże wpływy w partii wciąż ma Beata Szydło. Dymisja Ćwika i np. nominacja dla Józefa Leśniaka będzie wielką porażką byłej premier. Także dlatego, że wojewoda Leśniak byłby przeciwwagą dla marszałka Witolda Kozłowskiego, który swoje stanowisko zawdzięcza Beacie Szydło - tłumaczy nam małopolski polityk partii rządzącej. Upiorne miejsca w Małopolsce. Czy tam naprawdę straszy?Najgorsze mieszkania do wynajęcia. Zobacz, co oni oferują [ZDJĘCIA]Tak w ostatnich latach zabudowało się ZakopaneBudowa tunelu zakopianki - fakty, liczby, ciekawostkiTOP 20 najlepszych porodówek w MałopolsceWybory parlamentarne 2019. Oto wszyscy nowi posłowie z MałopolskiPolecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Omxy1Pt. 147 48 362 290 153 383 222 107 61

joanna polak gorlice nie żyje